Zamiast rozwijających się pąków na drzewach wiszą sople i czapy śniegu.
Zamiast energii płynącej z wiosennego słońca, czuję się trochę ospała.
Jestem zmarzluchem, więc każde wyjście na dwór wiąże się dla mnie z dodatkową warstwą ubrania pod płaszczem, a mimo najgrubszych rękawiczek dłonie i tak po kilku minutach są lodowate.
Wiosno, miej litość. Przyjdź.
Tymczasem ja walczę z opuchniętym okiem, do którego wczoraj wpadło mi coś kłującego, a czego za nic w świecie nie widać. Mimo kropel do oczu, okładów i intensywnego mrugania, nadal mam zamglone spojrzenie i nadal czuję, że to COŚ tam siedzi. Siedzę więc biedna w domu, zalewając się mimowolnie łzami (tylko z jednego oka) i nie wiem, czy nie ominie mnie przypadkiem wizyta u lekarza. Rany, ale zabawny tegoroczny Prima Aprilis… Chciałabym, żeby to był żart. I ten śnieg za oknem też.
A tymczasem przepis na świątecznego mazurka. Przynajmniej dekoracja jest odrobinę bardziej wiosenna.
Składniki:
Kruchy spód
120 g zimnego masła
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
80 g cukru pudru
150 g mąki pszennej
40 g mąki ziemniaczanej
Wszystkie składniki umieścić w malakserze i zmiksować na jednolitą masę. Formę kwadratową o boku 24 cm (u mnie okrągła forma na tartę) wyłożyć papierem do pieczenia. Na dno formy wyłożyć równomiernie ciasto, rozwałkowane na grubość ok. 1 cm.
Piec w temperaturze 160ºC przez około 30 minut, do zarumienienia. Wyjąć, wystudzić.
Masa:
200 g chałwy
pół szklanki śmietany kremówki 30%
100 g dowolnych orzechów (włoskie, laskowe bez skórki, fistaszki, pekany)
3 łyżki cukru pudru
Wszystkie składniki umieścić w malakserze i zmiksować na jednolitą, gladką masę. Przełożyć ją do garnuszka i zagotować, mieszając od czasu do czasu (ja musiałam mieszać nieustannie, bo masa szybko przywierała do dna). Pogotować około 3 minut, do lekkiego zgęstnienia (u mnie wystarczyła 1 minuta).
Brak komentarzy