Kiedy napotkałam na zdjęcie tych babeczek na jednej z amerykańskich stron, przepadłam. Wiedziałam, że muszę je zrobić. Sukcesywnie sprawdzałam w sklepach dostępność mini marshmallows i jakoś wcale mnie nie dziwiło, że 99% sprzedawczyń w sklepie, dziwnie na mnie patrząc, odpowiadało, że nie mają takiego asortymentu. Ech, to polskie zaopatrzenie…
W końcu – znalazłam. Małe pianki, które idealnie nadawały się do moich wyśnionych babeczek. Z początku jednak przemówił do mnie racjonalizm, kiedy spojrzałam na ich cenę. 10 zł za 100 gramowe opakowanie. O matko, ale zdzierają. Chyba obędę się bez – pomyślałam w pierwszej chwili i wyszłam ze sklepu z pustymi rękami. Jednak drugiego dnia, postępując zdecydowanie mniej racjonalnie, wróciłam do tego sklepu i popełniając morderstwo dla mojego portfela, dokonałam zakupu.
Tak oto powstały najbardziej urocze babeczki, jakie miałam okazję własnoręcznie zrobić. A najlepsze jest to, że ich fenomen nie opiera się jedynie na wyglądzie. Nie zawodzą też swoim smakiem!
– 130 g cukru
– 2 jajka
– 50 g mąki ziemniaczanej
– 150 g mąki
– 2 łyżeczki proszku do pieczenia
– 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
– 2-3 łyżki mleka (użyłam maślanki)
Wszystkie składniki powinny mieć tempereaturę pokojową.
Tłuszcz utrzeć z cukrem na puszystą masę. Wbijać po jednym jajku dokładnie ubijając. Następnie dodawać stopniowo mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia , wanilię i mleko (wymieszać łyżką lub mikserem na małych obrotach). Gotowe ciasto nakładać do foremek muffinowych do ok. 3/4 wysokości. Piec w temp. 180 st. c przez 25 minut. Ostudzić.
Brak komentarzy