Budzę się w środku nocy. Na zegarku 2:48. Idę do kuchni po łyk wody, uchylam okno i wracam do łóżka. I czekam na sen, który nie przychodzi.
Najbardziej nie lubię tego czekania. Przewracam się z boku na bok, przykrywam/odkrywam, otwieram/zamykam okno. Idę jeszcze raz po wodę. Wykończona tymi wszystkimi manewrami, spoglądam znowu na zegarek. 5:08, no super. Odpuszczam sobie dalszą walkę ze snem, wiem, że jestem dziś skazana na porażkę. Za to idę do kuchni i tworzę moje pierwsze amarantusowe pancakes.
Składniki (na 7-8 placuszków):
4 łyżki amarantusa*
3/4 szkl. mleka
100 ml jogurtu naturalnego
3 czubate łyżki mąki (u mnie pełnoziarnista)
1 łyżeczka karobu*/kakao
szczypta sody
szczypta proszku do pieczenia
szczypta soli
1 jajko
2 łyżeczki miodu lub cukru (użyłam cukru kokosowego*)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego*
Ziarna amarantusa ugotować na mleku (ok. 20 minut, często mieszając). Odstawić do ostygnięcia (można to zrobić wieczorem, wtedy mamy ułatwione zadanie).
Wystudzony amarantus zmieszać z jogurtem.
W misce wymieszać mąkę, karob/kakao, sodę, proszek, sól i cukier (jeśli używacie miodu, dodajcie go do amarantusa).
Białko ubić na sztywną pianę.
Do amarantusa z jogurtem dodać żółtko i ekstrakt waniliowy, zmiksować. Stopniowo wsypywać suche składniki, zmiksować do połączenia. Na koniec delikatnie wymieszać z pianą z białek.
Smażyć małe placuszki na rozgrzanej teflonowej patelni. Podawać z ulubionymi dodatkami (u mnie twarożek z kakao i miodem oraz orzechy pecan).
* produkty dostępne w sklepie Skworcu
Czy ja już mówiłam, że miętowa kawa rozpuszczalna to moje kulinarne odkrycie roku?
|
Brak komentarzy