Trochę chlebów już w życiu upiekłam, przy czym zdecydowanie chciałabym zwiększyć tę liczbę. Być może w Nowym Roku spróbuję drugiego podejścia do zakwasu? Postaram się. Jak na razie „ćwiczę” na drożdżach. Skutek jest moim zdaniem coraz bardziej zadowalający. Tak jak ten chleb – upieczony w poniedziałek, jeszcze dzisiaj (czyli czwartego dnia) jest świeży, idealnie się kroi, ma w sobie ziarna, które tak bardzo lubię w pieczywie. Zdecydowanie spełnia moje wymagania.
inspiracja: chleby.info
Składniki (1 bochenek):
400 g mąki pszennej razowej
100 g mąki pszennej tortowej
35 g świeżych drożdży
2 łyżeczki cukru
2 łyżeczki soli
1 szkl. letniego mleka
1/2 szkl. letniej wody
50 ml oleju
2 łyżki siemienia lnianego
2 łyżki maku
Drożdże rozpuścić w wodzie z dodatkiem cukru i łyżki mąki pszennej. Odstawić na 20 minut, aż podrosną.
Mąki, sól, siemię i mak wymieszać. Dodać cały zaczyn drożdżowy, olej i mleko, wymieszać (początkowo zrobiłam to drewnianą łyżką, następnie zagniotłam ciasto rękami). Zagnieść elastyczne ciasto, przykryć je ściereczką i odstawić w ciepłe miejsca na ok. 1 godzinę.
Po tym czasie ciasto krótko wyrobić. Przełożyć do wyłożonej papierem lub wysmarowanej olejem foremki keksowej. Przykryć ściereczką i ponownie odstawić do wyrośnięcia, na ok. 45 min.
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Chleb posmarować z wierzchu odrobiną roztrzepanego jajka, posypać dowolnymi ziarnami. Wstawić do piekarnika i piec przez ok. 1 godzinę. Kroić najlepiej dopiero po ostudzeniu.
Brak komentarzy