Dość sceptycznie podchodziłam do wynalazku, jakim jest odżywka białkowa. Nie wydawało mi się zasadne jej stosowanie, gdy nie ćwiczyłam na siłowni – miałam wrażenie, że moja dieta pokrywa dzienne zapotrzebowanie na białko. Byłam jednak w błędzie – podczas analizy składu ciała wyszedł na jaw niedobór tego makroskładnika w moim organizmie, a co za tym idzie – problem z budowaniem mięśni. Postanowiłam przyjrzeć się lepiej mojej diecie i zdałam sobie sprawę, że rzeczywiście, przyjmuję na co dzień mniej białka, niż myślałam. I sporo mniej, niż powinnam, szczególnie przy rozpoczęciu przygody z siłownią.
W zasadzie nie powinnam się temu dziwić, skoro nie jadłam mięsa w dużych ilościach, ograniczałam ostatnio nabiał, a warzywa strączkowe bogate w białko również nie pojawiały się codziennie w mojej diecie. Zmieniłam więc dietę, zwiększając podaż białka, stosownie do mojego zapotrzebowania. Zaczęłam też ćwiczyć i w pewnym momencie okazało się, że odżywka białkowa nie jest takim głupim wyborem.
Kilka razy wspominałam na blogu, że bardzo łatwo można stworzyć sos chałwowy – wystarczy połączyć pastę sezamową tahini z odrobiną czegoś słodkiego – miodem, syropem z agawy czy innym słodzidłem. Tym razem połączyłam przyjemne z pożytecznym i stworzyłam… proteinowy krem chałwowy! Nie wiem, czy ktoś przede mną wpadł na ten genialny pomysł, ale ja jestem zachwycona! Krem chałwowy idealnie sprawdza się jako smarowidło do kanapek czy omletów, jako dodatek do jogurtu, twarożku czy koktajlu. Przemyciłam go nawet do mrożonej kawy. Zdecydowanie polecam wszystkim miłośnikom zdrowego odżywiania, sportowcom i wielbicielom chałwy 🙂
Brak komentarzy