Podsumowanie mijającego roku to coś, co zrobiłam z przyjemnością. Wiem, że to nie jest wpis kulinarny, ale czasem mam ochotę napisać coś tak od siebie. Dać się lepiej poznać. Nie ograniczać się do przepisów.
Podsumowania są dobre i bardzo ważne. Jeśli nie przyjrzymy się minionym wydarzeniom, nie będziemy mogli wyciągnąć żadnych wniosków. Często też umykają nam chwile, które powinny zostać z nami na dłużej. Warto więc pielęgnować je i utrwalać. Za pomocą zdjęć, albumów, kartki papieru…
Albo wpisu na blogu.
Zapraszam więc na prawdopodobnie jeden z najbardziej osobistych wpisów na Planecie Smaku.
Rok 2019 dał mi o wiele więcej, niż mogłam sobie wyobrazić. Nie przesadzę mówiąc, że był dla mnie przełomowy, pod wieloma względami.
W mijającym roku doświadczyłam całego wachlarzu emocji. Towarzyszyły mi gniew, rozczarowanie, smutek, strach, ryzyko, ale też duma, radość, spełnienie, spokój ducha, ciekawość, odwaga i fascynacja. Długo zastanawiałam się nad tym, jakie słowa najwierniej opisałyby rok 2019. Wybrałam trzy.
Rozwój. Wdzięczność. Podróże.
I czwarte – miłość. Słowo dla mnie bardzo ważne w całorocznym podsumowaniu. Ale tę sferę akurat pragnę zostawić dla siebie:)
ROZWÓJ
Jeśli chodzi o rozwój, jestem z siebie niesamowicie dumna. Zrealizowałam moje zawodowe cele i podjęłam decyzję o studiach podyplomowych, aby uzupełnić wiedzę. W pracy niejednokrotnie walczyłam z presją czasu i stresem, ale wrzucana na coraz głębszą wodę, nauczyłam się pływać.
Największym moim osiągnięciem w kwestii samorozwoju jest jednak zdany egzamin na prawo jazdy.
Nie poddałam się. Uparcie dążyłam do celu, choć nie było to dla mnie proste. W końcu się udało.
W końcu mam odwagę sięgać po więcej.
Nie sposób też nie wspomnieć o kolejnych spotkaniach blogowych, które zawsze stanowią dla mnie źródło inspiracji. W marcu odwiedziłam Warszawę i coroczny Food Blogger Fest, spotykając się ze znajomymi blogerami kulinarnymi. W czerwcu spędziłam cudowny weekend w Łodzi, gdzie wzięłam udział w konferencji See Bloggers. Kolejne cenne wskazówki, kolejne źródła motywacji i nauka od najlepszych. Bardzo potrzebne, zwłaszcza po tylu latach blogowania, gdzie powoli można zauważyć spadek wcześniejszej energii i zapału do tworzenia. Ale ciągle tu jestem, może właśnie dzięki takim wydarzeniom 🙂
Gotowałam też ze znajomymi blogerami i znanymi kucharzami, na warsztatach kulinarnych z Davidem Gaboriaud czy z Jaśkiem Kuroniem, co bardzo miło wspominam.
WDZIĘCZNOŚĆ
Przeczytałam kiedyś w książce Beaty Pawlikowskiej, że radość życia bierze się z wdzięczności za to, co już dostaliśmy.
Ja jestem bardzo wdzięczna. Za każde wydarzenie, które mnie spotkało w minionym roku. Chociaż było kilka porażek, traktuję je jako cenne lekcje, które z perspektywy czasu wiele mnie nauczyły.
Każdego dnia dziękuję za to, co mnie spotkało. Cieszę się tym, co mam, a nie skupiam się na ewentualnych brakach. Wypracowanie takiego podejścia było u mnie procesem długotrwałym, ale przyniosło efekty. Pozytywne myślenie jest naprawdę ważne! Mam wrażenie (a nawet jestem o tym przekonana), że przez to spotyka mnie jeszcze więcej dobrych rzeczy. Albo po prostu bardziej je dostrzegam i potrafię je mocniej doceniać.
Już wiem, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
PODRÓŻE
Rok 2019 to był dla mnie zdecydowanie najaktywniejszy rok pod względem podróży.
Przestałam marzyć, zaczęłam te moje marzenia przekuwać w realne plany. Bo mogę i chcę.
Po raz pierwszy odważyłam się samodzielnie zorganizować zagraniczne wyjazdy i chociaż nigdy nie byłam w podróży sama, zawsze znalazłam w nich chwilę tylko dla siebie. Opłaciło się. To moje najcenniejsze doświadczenia mijającego roku.
Zupełnie nie spodziewałam się, że będę na pokładzie samolotu aż 10 razy. A oprócz tego przemierzę setki (a może nawet tysiące?) kilometrów także innymi środkami transportu.
W styczniu wiedziałam tylko, że czeka mnie lot do Lizbony. Ale nie sądziłam, że oprócz tego wyjadę też na Majorkę, zorganizuję wakacje w Bolonii i Cinque Terre, odwiedzę Pragę, Londyn, a na sam koniec – zobaczę jeszcze jarmark świąteczny w Ołomuńcu.
Ach, i Piza! Na pewno nie spodziewałam się, że miesiąc po moich włoskich wakacjach ponownie będę na pokładzie samolotu do Italii. I że przeżyję włoskie wesele mojej przyjaciółki, podziwiając zachód słońca nad krzywą wieżą w Pizie.
Złapałam nawet bukiet, to chyba dobra wróżba na przyszłość.
Pewnych rzeczy nie da się zaplanować. To był niesamowity rok, który naprawdę ciężko będzie przebić. Ale przynajmniej mam ambitny cel na kolejne lata. Dopiero się rozkręcam.
Bilety na kolejną podróż już są kupione. To uzależnia;)
Co dały mi podróże?
Jestem niesamowicie dumna z organizacji wyjazdu do Lizbony i Cinque Terre. Jestem niesamowicie dumna, że nie zgubiłam się w uliczkach La Spezii, zachowałam zimną krew spacerując trochę zbyt późną porą, w trochę nieciekawych zaułkach Bolonii i nie przeraziłam się, kiedy bateria w telefonie była na wyczerpaniu, a trzeba było jeszcze znaleźć drogę powrotną do wynajmowanego mieszkania. Otworzyłam się na ludzi i na nowe miejsca. Wiem, że ograniczenia są głównie w naszej głowie i że naprawdę nie ma się co przejmować na wyrost, a czasem trzeba po prostu odpuścić – tylko wtedy będziemy w stanie czerpać z podróży wszystko to, co najlepsze.
Podróżując, dowiedziałam się o sobie naprawdę wielu nowych rzeczy. Uświadomiłam sobie na przykład, jak ważne jest dla mnie okrywanie danego regionu przez jego kuchnię. Wiem, że jeśli nie spróbuję czegoś lokalnego, mój nastrój zdecydowanie się pogarsza – mam wtedy wrażenie, że czegoś mi brakuje, że mój wyjazd jest niepełny. W końcu wiem, że Planeta Smaku to nazwa, która idealnie do mnie pasuje.
Podsumowanie
Na Nowy Rok chcę Wam życzyć więcej optymizmu i wiary w swoje marzenia. Nie bójcie się stawiać na siebie, nie zgadzajcie się na bylejakość życia, przekonajcie się, że możecie sięgać po więcej. Jeśli czujecie, że coś stoi na przeszkodzie do Waszego szczęścia, nie czekajcie w nieskończoność.
Zmiany są dobre.
Uwierzcie mi, to działa.
Chcę Was trochę zainspirować.
Piszę to z perspektywy osoby, która rok temu, w styczniu, nie wiedziała kompletnie, co ją czeka, a jej jedynym postanowieniem było niedookreślone „być szczęśliwym”.
I jestem. Prawdopodobnie najszczęśliwsza w całym swoim dwudziestopięcioletnim życiu.
Zapraszam też na mojego instagrama, gdzie migawki z codzienności pokazuję znacznie częściej.
Trochę podróży, trochę jedzenia.. cała ja:)
@aneta_planeta
2 komentarze
Magda
2 stycznia 2020 at 07:47oby 2020 był jeszcze lepszy! 🙂 samych cudowności!
Planeta Smaku
2 stycznia 2020 at 07:50Madziu, dziękuję! Tobie również życzę pięknego 2020 roku ❤️