Zerwałam ostatnią sierpniową kartkę z kalendarza, a z nią ostatnie chwile wakacyjnej beztroski. W tym roku nie ma żartów, to nie przelewki. Dużo tych ostatnich razów czeka mnie właśnie w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy. Ostatnia klasa. Ostatni dzwonek. Ostatni ważny egzamin… Matura.
Żeby osłodzić sobie ten trochę nostalgiczny czas powrotu do codzienności, upiekłam ciasto. Właśnie takie kojarzy mi się z czasem beztroski. W drodze do szkoły podstawowej kupowałam drożdżowe (za 65gr!) z mnóstwem kruszonki i cukrem pudrem. Nic więc dziwnego, że przywołuje u mnie same radosne wspomnienia.
To upieczone przeze mnie jest najlepsze, najbardziej lekkie i puszyste , jakie kiedykolwiek udało mi się zrobić. Nie przesadzam. Zamiast kruszonki – masa serowa i śliwki. Od dawna miałam ochotę na taki podwieczorek. Kiedy więc w najnowszym numerze Claudii zobaczyłam podobny przepis, zainspirowana, udałam się do kuchni. Idealne na osłodzenie moich ostatnich, przedmaturalnych wakacji…
>Ciasto drożdżowe z tego przepisu z małymi zmianami
Składniki:
Zaczyn:
- 35 g drożdży świeżych
- 1/2 szklanki letniego mleka
- 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1/4 łyżeczki cukru
- 1/2 szklanki letniego mleka
- 1/2 szklanki cukru
- torebka cukru wanilinowego
- szczypta soli
- 1/4 kostki rozpuszczonego masła
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 3 szklanki mąki pszennej
- śliwki węgierki, u mnie ok. 300 g
- 400 g twarogu zmielonego co najmniej dwukrotnie
- 6 łyżek cukru
- 2 jajka
- 1 łyżka śmietany 12%
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
Brak komentarzy