Potrzeba matką wynalazków. To przysłowie powoli staje się moim mottem.
Na gwałt potrzebuję kokilek do zapiekania. Bo następnym razem wymyślę coś, co może okazać się niebezpieczne…;)
Tak było tym razem. Wymyśliłam sobie małe, pieczone w pojedynczych porcjach szarlotki. Takie akurat dla jednej osoby. Tyle że.. oprócz formy do muffinek nie posiadam odpowiednich naczyń.
Postanowiłam więc, że zrobię ciasta w słoikach. I tak też uczyniłam.
Jeszcze nigdy nie drżałam tak przy pieczeniu. „Módl się, żeby mi nie rozwaliło piekarnika” – napisałam w smsie do chłopaka. Z wyczekiwaniem i przerażeniem patrzyłam, jak ciasto rośnie. I tylko czekałam, aż rozsadzi słoiki i będzie z tego jakaś tragedia.
Na całe szczęście, tragedii się nie doczekałam.
Mało tego, ciasta w słoiczkach zrobiły furrorę!
Szarlotka czy mięciutki murzynek? Co wybieracie? 🙂
Ciasto czekoladowo-kawowe: (na 4 słoiczki)
przepis na ciasto z tej strony, podaję z moimi zmianami
5 łyżek miękkiego masła
3/4 szklanki cukru
2 jajka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
3 łyżki kakao
1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
3/4 szklanki mąki
1/3 szklanki słodkiej śmietanki
0,5 szklanki zaparzonej kawy
ew. rodzynki, orzechy – co kto lubi (ja wrzuciłam trochę jagód goji)
Przelać ciasto do słoików, napełniając je do połowy. Piec około 25 minut w temp. 180 stopni.
UWAGA! Po upływie podanego w przepisie czasu zostawić piekarnik zamknięty przez ok.10 min. Po tym czasie lekko uchylić drzwiczki, stopniowo przyzwyczajając słoiki do temperatury pokojowej. W przeciwnym wypadku mogą pęknąć!
Brak komentarzy