Jesień z różnokolorowymi liśćmi, bezchmurnym niebem, temperaturą w granicach 20 stopni – to lubię.
Lubię spacery do parku z najlepszą przyjaciółką.
Lubię zdjęcia, które sobie nawzajem robimy. Lubię żurawinowe piwo, typowo babskie, które wspaniale nadaje się na nasze spotkanie. I rozmowy – o wszystkim i o niczym, ale szczere, bo możemy sobie na to pozwolić po 11 latach znajomości.
Jest dobrze. Jest bardzo dobrze. Chwile przepełnione szczęściem skrzętnie zapisuję w pamięci, bym mogła wspominać je w te mniej-kolorowe dni.
A po spacerze jest film. I pyszne muffiny, których tym razem nie upiekłam ja, ale mama Ani. Są tak dobre, że zjadamy całą porcję (o boże, to aż 12!). Trudno, czasem można sobie pozwolić.
Składniki:
1/3 kostki miękkiego masła
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
2 duże jaja
1/2 szklanki mleka
esencja waniliowa
2 jabłka pokrojone w kosteczkę
cynamon do posypania wierzchu
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. W osobnej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia i solą. Do masy maślanej dodawać kolejno jajka. Wymieszać, dosypać partiami mąkę. Wlać mleko. Delikatnie połączyć. Wsypać jabłka. Wymieszać, nakładać do foremek natłuszczonych lub wyłożonych papilotkami. Wierzch każdej babeczki posypać przyprawami korzennymi. Piec około 25 minut w temp. 190 st. aż się zarumienią.
Brak komentarzy