W otrzymanej niedawno paczce od sklepu biozdrowie24.com.pl znalazł się między innymi orkisz. Nie żadne musli, nie żadne płatki orkiszowe – po prostu ziarno. Ciekawa, jak można je wykorzystać w kuchni, przyjrzałam się bliżej temu produktowi.
Czego się dowiedziałam?
„Ziarno orkiszu doskonale nadaje się do kiełkowania, co powoduje, że jest lekkostrawny i jeszcze bardziej podwyższa jego wartości odżywcze. Orkisz posiada właściwości wzmacniające organizm, obniża poziom cholesterolu i cukru we krwi, zawiera znaczne ilości błonnika i kwasu krzemowego, białko oraz rodanid będący naturalnym antybiotykiem. Jest lekkostrawny, usuwa toksyny, wzmacnia odporność, układ nerwowy oraz serce. Polecany przy problemach trawiennych i żołądkowych.”
Wow. Całkiem sporo, jak na niewinnie wyglądające ziarna 😉
Kiełki kiełkami, ale miałam ochotę na inne zastosowanie orkiszu. Przeczytałam więc:
„Orkisz można mielić, otrzymując świeżą mąkę potrzebną do wypieków chleba i ciast. Ugotowany i zmiksowany orkisz jest świetną bazą kotletów i past.”
Spróbowałam go zmielić, ale mój blender za nic w świecie nie chciał rozdrobnić twardych ziarenek. Zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu, zrobiłam więc inaczej – przepłukałam orkisz, zalałam zimną wodą i odstawiłam na noc do napęcznienia. Rano zalałam świeżą wodą i ugotowałam do miękkości (ok.15 minut). Następnie odcedziłam (wodę zostawiłam sobie do przemywania twarzy, pełen recykling! :D) i tak przygotowany orkisz zjadłam w towarzystwie jogurtu, banana i masła orzechowego.
Jak smakuje?
Jak ziarno 😉 Mimo gotowania nie utracił swojej chrupkości. Jest bardzo sycący, neutralny w smaku (chociaż można go zapewne posłodzić lub posolić, wedle upodobań). W połączeniu z jogurtem, mlekiem lub innymi ulubionymi składnikami może stanowić alternatywę dla płatków śniadaniowych, owsianych lub innych produktów zbożowych.
A skoro jest taki zdrowy, to z pewnością wykorzystam go w kuchni jeszcze nie raz!
PS zasiałam też ziarenka orkiszu w doniczce. Ciekawe, czy będą z tego kiełki 😉
cena: 5,10 zł/400g
Post Views: 5 172
1 Komentarz
Payryk
28 października 2022 at 20:04a piłaś kawkę z zebranych żołędzi