Pierwszy raz po nasiona chia sięgnęłam ponad rok temu. Muszę przyznać, że początkowo kierowała mną najzwyklejsza ciekawość, a fakt, że te tajemnicze nasionka stawały się coraz bardziej „trendy” też pewnie miał wpływ na moją decyzję 😉 Dziś wykorzystuję chia w codziennej diecie i dostrzegam wiele zalet z ich spożywania. Po pierwsze – pudding chia robi się praktycznie sam. Wieczorem wsypujemy nasiona do słoika, zalewamy mlekiem, wstrząsamy i chowamy do lodówki na noc. Tu pojawia się kolejna zaleta, a mianowicie – łatwość w transporcie. Obecnie takie puddingi jadam bardzo często zarówno w pracy, jak i na uczelni. Sycą naprawdę na długo, bo pęcznieją w żołądku. Następna korzyść to neutralność smakowa samych nasion, przez co możemy sami nadać im odpowiedni aromat i smak, stosując ulubione dodatki. Tym razem wykorzystałam cytrynę, gruszkę i orzechy włoskie. Mój pudding wyszedł rewelacyjnie orzeźwiający.
Składniki na 1 porcję:
- 2 płaskie łyżki nasion chia
- 200 ml mleka
- 1 łyżeczka miodu lub syropu z agawy (można dać więcej, jeśli ktoś woli słodsze puddingi)
- 1 łyżeczka skórki otartej z cytryny (wcześniej sparzonej)
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- ćwierć gruszki
- kilka sztuk orzechów włoskich
Do słoika wsypujemy nasiona, zalewamy mlekiem, dodajemy miód i skórkę z cytryny. Zamykamy słoik i energicznie nim potrząsamy, aby wszystkie nasionka odkleiły się od dna. Wstawiamy do lodówki na 15 minut, po czym ponownie mieszamy pudding. Następnie odkładamy słoik do lodówki na całą noc.
Rano kroimy gruszkę w kostkę i skrapiamy ją sokiem z cytryny. Pudding dekorujemy owocami i posiekanymi orzechami.
Smacznego!
Zobacz też: pudding chia z musem malinowym
Brak komentarzy