Jestem zmarzluchem, ale mimo to lubię te chłodniejsze dni. Wtedy herbata z sokiem malinowym smakuje najlepiej a gorące kakao nie ma sobie równych. Wreszcie jest czas, żeby włączyć piekarnik, żeby zagnieść ciasto drożdżowe i uformować bułeczki. A potem? Jeszcze ciepłe posmarować masłem. Domowa piekarnia na chłodne wieczory to bardzo dobry pomysł.
Przepis od dawna leżał zapisany na wyrwanej z zeszytu kartce.. Znalazłam go gdzieś w internecie, jednak nie mogę sobie przypomnieć dokładnego źródła… Wybaczcie!
1/2 kostki drożdży
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
1 łyżka oliwy
Drożdże rozpuścić w wodzie z dodatkiem łyżeczki cukru. Odstawić na 10 minut, aż trochę podrosną.
Mąkę, otręby i sól wymieszać w misce. Dolać drożdże i łyżkę oliwy. Zagnieść, aż ciasto będzie elastyczne (może być trochę lepiące, jednak starać się nie podsypywać mąką). Uformować kulę, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około godzinę.
Po tym czasie ciasto krótko zagnieść, podzielić na 6 części. Uformować bułeczki, posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać otrębami. Przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na czas rozgrzania piekarnika do 200 stopni.Bułki wstawić do nagrzanego piekarnika, piec przez 30 minut (do zrumienienia).
Smacznego!
Blog to jednak świetne miejsce do nawiązywania znajomości. Dzisiaj po raz kolejny przełamię wirtualny dystans, już nie mogę się doczekać!
Brak komentarzy